Młodzieżowy DKK – Lisa Luededecke „Gdzie noc skrzy się lodem”

Najmocniej osiadają w nas słowa tekstu kultury, które ukształtowane naszymi doświadczeniami, zagnieżdżają się w nas i wybrzmiewają raz jeszcze, jak gdyby uprawomocnione prawdziwością naszej pozaliterackiej rzeczywistości. Nie powinno wobec tego dziwić, że tak mocno przyciąga nas uniwersum tworzone przez Lisę Lueddecke, autorkę serii „Gdzie niebo…”. Impresjonistyczny mariaż baśni i konkretu, młodzieńczego pragnienia, by wyzwolić się z więzów uwsteczniającej wiary w zabobony i rozłamania wiernopoddańczości odwiecznym, stanowionym przez minione pokolenia zasad urzeka swa hipnotyczną migotliwością. Taka właśnie jest nasza kolejna lektura: „Gdzie noc skrzy się lodem”. To niewątpliwie opowieść, która jak baśń ze swym ponadczasowym przesłaniem może być odczytywana raz po raz, wciąż służąc odnajdywaniu nowych znaczeń – w głębi siebie. Podczas spotkania młodzieżowego DKK w najbliższy wtorek, 26 marca 2024 r. o 13.30 w Budynku Głównym MiPBP w Dębicy na ul. Akademickiej 10 zestawimy własne doznania czytelnicze oraz spostrzeżenia, płynące z powieści. Spotkanie zapowiada się o tyle ciekawiej, że główne bohaterki to właściwie równolatki naszych zaczytanych klubowiczek, zatem czeka nas dyskusja burzliwa, być może osobista, wyzwalająca.

„Gdzie niebo mieni się czerwienią” to druga powieść Lisy Lueddecke, autorki tworzącej dla swojego odbiorcy światy fantastyczne, nieoczywiste i umożliwiające na uniwersalizację zawartej tu aksjologii. Siła wyrazu tytułu zapowiada magię literackiego spotkania w świecie czarodziejskim, skrzącym się baśnią i legendą, onirycznym, kuszącym, a zarazem tak szorstkim, odpychającym, konkretnym. Wkraczamy na lodową pustynię. Jedyne, co mogłoby tu ogrzewać poza skocznymi językami płomieni ognisk to ciepło ludzkich serc. Jednakże… daremne to poszukiwania. Tutejsi wierzą bezkrytycznie w omeny podsuwane przez złowrogą naturę, więc jakże mogliby zakwestionować szkarłatną łunę, mająca w ich przekonaniu być oczywistym, niepodważalną wróżbą nadchodzącego pomoru? Podejrzliwość, eskalująca aż do szaleństwa, zaczyna drążyć mieszkańców wioski od środka, podżegając ich do poszukiwania ofiar. Przerażenie wyradza się w obłąkańczy strach, wyostrzający aż do zwierzęcego roztrzęsienia instynkt przetrwania. Żyjąca na uboczu Janna w tych okolicznościach siłą rzeczy i panicznej odrazy wobec inności zostaje wykluczona. Do miana odszczepieńca dołącza glejt banitki

Śnieżny przestwór rezonuje to, co wyparte. Do głosu dochodzą tłumione przez lata emocje, reminiscencje z przeszłości wybrzmiewają jeszcze głośniej. Otrzymujemy powieść misterną, doskonale przemyślaną, cyzelowaną, o fabule skierowanej jak gdyby do wewnątrz. Choć same rozwiązania fabularne nie będą spektakularnym zaskoczeniem, nie sposób odmówić przesłaniu sugestywności, paraboliczności, harmonizującej z tymi z nas, którzy – jak Janna – bali się odsłonić, ale nie chcieli już dłużej zaciskać zębów, by milczeć. Poznajemy więc bohaterkę silną, mimo delikatności zainteresowaną światem, kontestującą, wyruszającą w podróż z wioski marionetki i reliktu w jednym. Topos podróży podkreśla uwstecznienie, żądza przełamania stuporu otwiera w nas śmiałość do przekraczania własnych ograniczeń.

Marcowe spotkanie młodzieżowego DKK konotuje już odwilż emocji i decyzji. Niewątpliwie, wkraczając tam, „Gdzie noc skrzy się lodem”, trafiamy do centrum własnego jestestwa, kontemplujące i kontestujące rzeczywistość, która dla nas już nie wystarcza.