Karmin, szkarłat i cynober – odcienie miłości z Filią nr 4

Lutemu, najkrótszemu z miesięcy, sowicie wynagrodzono niedostatek dni świętem, które nie wszyscy traktują poważnie, choć każdy z nas – skrycie lub otwarcie – tęskni za miłością, rozumianą różnorako, lecz utkaną z poczucia bliskości, zrozumienia i niczym niezmąconego szczęścia. Dzień zakochanych, dzielący czterotygodniowy luty na dwie połowy: oczekiwania i celebrowania, rok w rok stanowi doskonałą okazję do rozważań nad złożonością natury królowej uczuć. Jak definiują miłość dzieci, w swej rozbrajającej szczerości i niewinności? Jak ją wyrażają? Jak duże i miarodajne może być pojęcie przedszkolaka o miłości? Czy miłość jest odporna na korozję? Czy moment zakochania można precyzyjnie dookreślić i czy, doprawdy, jest nań właściwy czas? A może miłość jest wyłącznie przywilejem marzycieli, których idealizm i wieczne zawieszenie ponad obłokami pozwala uwierzyć w koncepcję platonicznego uwielbienia? Może jednak jest wyłącznie ideą, mającą osłodzić nam życie? Co wobec tego z tak dotkliwym bólem złamanego serca? Na te i mnóstwo innych walentynkowych pytań rozprawiały Panie Bibliotekarki z Filii nr 4 razem ze swoimi rezolutnymi i wrażliwymi Przyjaciółmi – Podopiecznymi Przedszkola Miejskiego nr 4 w Dębicy.

Zajęcia w Miejskim Przedszkolu nr 4 rozpoczęły się od burzliwej, jak frenetyczne zakochanie dyskusji, kluczącej w niezliczonych zwrotach. Temat miłości bowiem, jako dotykający imponderabiliów, należy do tych najmocniej polaryzujących. Zastanawialiśmy się wspólnie, co to właściwie znaczy kochać i jak można okazywać swoje uczucia. Jakie formy może przybierać uwielbienie, zaufanie, oddanie i zauroczenie. Rozmowy o miłości nie byłyby pełnymi bez refleksji nad sercem, znacznie przekraczające jego anatomiczne funkcje. Wszak to tutaj ogniskują się wszelkie uczucia. Rozpalone, przyspieszające choćby na myśl o ukochanej osobie, bijące w rytm naszych marzeń, spłoszone lub złamane, mężne lub niesforne, niepokorne lub ofiarne – serce jest najpowszechniejszym symbolem miłości i jako jej sygnatura występuje nie tylko na kartkach walentynkowych. To nim posługujemy się w korespondencji, rysujemy je na naprędce pisanych liścikach, składamy dłonie w geście jednoznacznym, wyrażającym znacznie więcej, aniżeli słowa – nawet te dwa, wszechpotężne: „kocham Cię”. Esencjonalność miłości znajduje odzwierciedlenie w naszym języku. Mamy mnóstwo frazeologizmów, podejmujących ów temat i wspólnie z Dziećmi próbowaliśmy odszyfrować część z nich. Cóż to właściwie znaczy „oddać komuś serce”? Nikt nie wyjaśni Wam tego lepiej, niż kilkuletni filozofowie.

Chociaż każdy z nas wie, kiedy są walentynki, mało kto zna legendę o patronie zakochanych – świętym Walentym. Wspólnie z Dziećmi zagłębiliśmy się w dzieje postaci, której zawdzięczamy urocze i ważne święto. Poznawszy opowieść o umbryjskim biskupie, przystąpiliśmy do zabaw z miłością i wszelkimi jej atrybutami w tle. „Papierowy deszcz” to zabawa, podczas której karteczki z imionami Dzieci, wyrzucane wysoko do góry, spadają rzęsistymi strużkami po to, by je szybciutko porywać, a następnie – porywać w objęcia właściciela imienia. Dzieci odczytywały głośno imiona swoich kolegów, a później ściskały rówieśników lub przybijały im piątkę.  Następna zabawa wymagała wprowadzenia, podczas którego Dzieci dowiedziały się, czym jest strzała Amora. Dzięki temu przygotowaniu, jej uczestnicy mogli wcielić się w rolę bezwzględnych aniołeczków, usiłujących trafić do celu. Wiadomo, iż łuk nie licuje ani z powagą, ani z delikatnością Przedszkolaków, dlatego też do zabawy używaliśmy piłeczek i kosza, pomagających trenować celność. Ilość trafionych rzutów odpowiadała ilości osób, których tego dnia dosięgnie grot strzały bożka miłości. W młodszych grupach Dzieci dobierały  w parach cudowne, iskrzące brokatem serduszka, poszukując w grupach swej drugiej połówki.   

Nasze zajęcia nie byłyby pełnymi bez wspólnego zaczytania i tym razem ruszyliśmy w mentalną podróż dzięki opowieści Corrinne Averiss zatytułowanej „Miłość”. Choć trudno było nam się rozstać, nadszedł ten łamiący serca moment. Na osłodę pożegnania każde Dziecko otrzymało walentynkę, którą mogło ozdobić według własnego pomysłu, a następnie obdarować najbliższą sobie osobę.

„Czwórkowe” walentynki uważamy za rozkosznie inspirujące i pozostawiające w serduszkach słodkie ciepło, otulające nas na kolejne lutowe dni. Mamy nadzieję, że miłość w oczach i sercach naszych Przyjaciół nabierze dzięki temu powagi, nie narażana na żarty i postrzegana jako niezwykle cenna i krucha wartość, wymagająca opieki i cierpliwości. Dziękujemy serdecznie naszym Przyjaciołom oraz ich Opiekunom, życząc najserdeczniej dużo miłości!