Jesienne, jakże zmienne… – nadchodzą nowości

Nastał czas, w którym jesień wymyka się ze swej wielobarwnej, uwodzącej ciepłym kolorytem garderoby, nieuchronnie zmierzając ku chłodniejszym barwom. Jak nieszczęśliwie zakochana, zdradzona przez lato i porzucona, kryje się za woalką delikatnego babiego lata, nagle zastygającego w mroźnej zapowiedzi nadchodzącej zimy. Samochody bardziej niż kiedykolwiek tęsknią za garażami, nasza potrzeba rozpustnie słodkich przekąsek się niebezpiecznie wzmaga, na ciele przybywa warstw wełnianych swetrów i otulających kaszmirowych szali, a i gust czytelniczy skręca w nieco innym kierunku. Co przygotowaliśmy specjalnie dla Was, by uśmierzyć tęsknotę za letnią beztroską? Jakie porywające publikacje w ramach panaceum na jesienną melancholię już niebawem pojawią się na półce z nowościami? Przygotujcie się na karkołomny rejs wśród stronic mrocznych kryminałów, podróże u boku poszukiwaczy wolności i tożsamości… Z sennej i posępnej Antarktydy wprost w iskrzące piaskiem pustyni objęcia Orientu… Szok termiczny? Tak, ale jakże zachwycający!

Coraz krótsze dni i wydłużające się cienie są sojusznikami lęków, a zatem nastała ukochana pora wielbicieli powieści grozy. Na początek proponujemy „Mrok” Emmy Haughton. Znana autorka książek dla dzieci i młodzieży serwuje nam pierwszą powieść dla dorosłych, pełną klaustrofobicznego zmrożenia, zimna wszechogarniającego i podsycanego niewiedzą. Kate, pragnąc uciec od przeszłości, którą nieustępliwie przypomina jej blizna na policzku, obejmuje posadę lekarza na stacji polarnej. Losy kobiety splatają się z przemieszaniem biografii 13 uczestników wyprawy, lecz jak rozróżnić potencjalnego wroga od przyjaciela? Opowieść o miotaniu się pomiędzy kiedyś a teraz i silna wola przetrwania podana w formie subtelnego i stonowanego thrillera, ujęta w niezwykłej scenerii natury bezlitosnej, srogiej i wyniośle beznamiętnej wobec ludzkich krzywd.

„Studentka” usypia naszą czujność tytułem zwodniczo banalnym. Jakie tajemnice bowiem może mieć Taryn Moore, główna bohaterka książki, stanowiącej owoc współpracy Tess Gerritsen i Gary’ego Bravera? Miłośnicy tego duetu zapewne już uśmiechają się znacząco i słusznie zacierają ręce w oczekiwaniu na trzymającą w napięciu historię. Wspólnie z doświadczoną detektyw Frankie Loomis zagłębiamy się w intrygujące śledztwo. Historia rozwija się niespiesznie, stopniowo prezentując doskonale wykreowane, wyraziste, nawet te drugoplanowe, postacie i zawiązujące się w supeł tragedii ich biografie. Równoległe historie sprawiają, że poszczególni bohaterowie przeobrażają się w zwierciadła wad, wyborów, druzgoczących omyłek. Kapitalnie poprowadzony temat toksycznej, unicestwiającej relacji oraz labilności emocjonalnej opiera się na narracji dwutorowej, nakładającej na siebie perspektywy czasowe, dodatkowo pogłębiające obraz.  

Obezwładniająca gorycz, rozpacz i nieumiejętność poradzenia sobie z odrzuceniem stanowi oś zbioru opowiadań Jo Nesbø pt. „Zazdrość”. Dostajemy do rąk siedem uderzających dosadnością miniatur, będących buzującym tyglem występnych prowokacji, perfidii i nieumiejętności zrewidowania przeszłości, by szamotanina przywiodła bohaterów aż do granicy wściekłej bezsilności, erupcji bestialstwa i perfidii. Tytułowa zazdrość zrzuca kolejne maski – paraliżująca, dręcząca, dusząca, bezwstydna, pyszna i mściwa – wiodąc bohaterów ku zagładzie, a Czytelników do konstatacji, iż definicja samego uczucia i konkluzja wymyka się z rąk dokładnie w chwili, gdy wydaje się nam, że zaczynamy cokolwiek rozumieć. Kryminalne zagadki kontrapunktowane bogactwem dialogów, krwawość i bezkompromisowość, eskalujące napięcie i przekorny suspens – oto komponenty towarzyszące znakomitej próbie uchwycenia definicji destrukcyjnej namiętności – zazdrościmy geniuszu.

Utulmy na moment przejmujące, mrożące krew w żyłach opowieści o zatajanych instynktach i rozsadzających krwiobieg żądzach, rozsiądźmy się i sięgnijmy po „Ciepło”. Tak uroczo i kojąco brzmi tytuł książki Niny Czarneckiej, która w kolejnych sugestywnie zatytułowanych rozdziałach „Nudno”, „Zimno”, „Ciemno”, „Sennie”, rozprasza gęsty zmierzch, zniechęcenie i rezygnację. Dla autorki nuda to czynnik stymulujący, zwłaszcza w dobie, gdy dorosłość to dyktat pośpiechu i odpowiedzialności, zapominających o dzikości, magii codziennych rytuałów, czas; gdy potykamy się o strach przed obowiązkami, wciąż odsuwając od siebie dziecięce marzycielstwo. Otrzymujemy prześliczny, urzekający nastrojowymi fotografiami klucz do zadbania o siebie, podpowiedź, jak zaopiekować się sobą i wprowadzić do każdego dnia – obietnicy niezwykłego daru – światło i magię, pozwalając sobie na rozkoszowanie się chwilą, wypracowanie zgody na uskrzydlającą, kontemplacyjną, wręcz liryczną przyjemność.

Od relacji z samymi sobą przechodzimy płynnie do pielęgnacji więzi z Najbliższymi. Dzięki nietuzinkowemu poradnikowi Beaty Pawłowicz i Tomasza Srebnickiego otrzymujemy instrukcję obsługi „Cyfrowych dzieci. Sztukęskutecznego porozumiewania się z dziecmi”. Autorzy w sposób przystępny i zupełnie pozbawiony znamionującej niektóre poradniki napastliwości oraz krytycyzmu wskazują nam, jak zacieśnić relację z dzieckiem, które siłą rzeczy, przynależąc do iGeneration, wydaje się być ofiarą magnetyzmu technologii, urządzeń i portali, witryn i gier. Autorzy wskazują na samotność, jako wyjątkowe zagrożenie dla naszych pociech, ryzyko ich nieustannej wirtualnej nawigacji, konieczność wspólnego doświadczania i potrzebie rozmowy, a przecież zawsze znajdzie się jakiś atrakcyjny temat czy szaleńcza zabawa.

Taką może być wspólna lektura – balansująca na pograniczu literatury dla młodzieży i dorosłych. Do świetnych propozycji przynależy pierwsza część trylogii z serii Dewabad autorstwa S.A. Chakraborty, pt. „Miasto mosiądzu”. Autorka ze zwinnością wirtuoza tka dla nas hipnotyzujący, skrzący niuansami świat, urzekający i misterny, niczym latający kobierzec z niewyjaśnionych tajemnic i zapierających dech w piersiach przygód. W szaleńczym pędzie próbujemy nadążyć za Nahri i Alim, poznając bohaterów o zupełnie odmiennych temperamentach, zmierzających ku realizacji swych marzeń. Wpadamy w oko pustynnego cyklonu wrażeń, trafiając do czarodziejskiego świata, rozmigotanego i aromatycznego, pulsującego barwnością Orientu. Pędząc na złamanie karku, zanurzamy się w opowieści napisanej urzekającym, znamionującym arabistkę językiem wyjątkowo melodyjnym, oddającym wydarzenia w naprzemiennej perspektywie Nahri i Alego.

Z literackiego Orient Expressu możemy przesiąść się do opowieści o trzech niezwykłych kobietach – Elizy, Sofii oraz Warinki. „Rosyjskie róże” to poruszająca powieść Marthy Hall Kelly, autorki „Liliowych dziewczyn”, rozpięta na geografii historycznej zawieruchy, w jaką porwała świat Wielka Wojna. Podążając śladami bohaterek, dostajemy się więc do targanego konwulsjami niepokojów Petersburga, cudownego Paryża oraz kuszącego bezpieczeństwem azylu Nowego Jorku. Prócz angażujących emocjonalnie wizerunków kobiet – dwóch przyjaciółek i córki wróżki, ucieleśniającej niebezpieczeństwo, podziwiamy pełen rozmachu, lecz daleki od wybujałości panoramiczny obraz XX wieku, pełen kontrastów i dysonansów.

Zdaje się, iż niezupełnie odmienny, acz w innej dykcji będzie obraz współczesnej Ameryki, wykreowany przez dziennikarkę Jessicę Bruder. Jej reportaż pt. „Nomadland” rozbija pretensjonalność i utopijny rys wyobrażeń o wiecznych wędrowcach, przeobrażając się w portret sezonowości, przechodniości, nieustępliwego zmęczenia i braku własnego miejsca wysiedleńców. Autorka transponuje własne przeżycia na plastyczny reportaż o starszej generacji Amerykanów, zadłużonych i pozbawionych nadziei, nie uderzając w ckliwe tony, unikając histerycznych i rozrzewniających skrajności. W zbalansowanej, zdystansowanej i celnej formie, uczestnicząca obserwatorka, ukazuje egzotyzm codzienności przesuwającej się z plantacyjnego pola na parking, wskazując na walor wolności, zdolności adaptacyjne tych wyjątkowych współczesnych pionierów i ich otwartość na zmiany.

Fromę reportażu przybrała także próba odkrycia i sprecyzowania własnej tożsamości przez Zbigniewa Rokitę. Jego dociekania pt. „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” mienią się dystansem i humorem, wskazując na kapryśność zmiennych perspektyw – społecznej, historycznej i obyczajowej. Rodzinna narracja sytuuje publikację na pograniczu powieści i sprawia, iż przez przeplecioną soczystymi i wymownymi anegdotami oraz opowieściami o regionie płynie się nad wyraz wartko. Właśnie falująca graniczność i potoczystość wydają się być kluczami, jak sama kraina, wymykająca się stale jakiejkolwiek ugruntowanej definicji czy zamknięciu w sztywnych ramach. Autor wskazuje na brak monolitycznej kreacji swej dynamicznej Małej Ojczyzny, a zmagając się z własną tożsamością, zarazem odczarowuje ją i odkłamuje, dzięki reporterskiemu, pełnemu odpowiedzialności spojrzeniu. Nie wręcza nam okrzepłej diagnozy, świadom, iż czyha nań niebezpieczeństwo kolejnej zmiany.

Pozycją niewątpliwe ambitną, a przynależącą do gatunku nieco trudniejszych, stanowi publikacja pt. „Bękarty pańszczyzny” Michała Rauszera. Już sam tytuł, krzyczący wręcz niezgodą stanowi zapowiedź zawartości, zrodzonej z kontestacji wobec rażącego i frustrującego braku szerokiego spojrzenia na naszą historię. Autor podejmuje narrację o chłopach nie z perspektywy szlachty, jak miało to miejsce tylekroć dotychczas, lecz właśnie z punktu widzenia warstwy wyzyskiwanej. Autor eseju układa swą mozaikę z pierwiastków rozproszonych, a sama książka uzmysławia nam, że nasi przodkowie, uwikłani w opresyjny system wyzysku, opierali się na najrozmaitsze sposoby, a do nieoczywistych praktyk sprzeciwu należy – prócz sabotażu, ucieczek czy fizycznego protestu – sztuka ludowa czy czarnoksięstwo.

Na koniec jesiennych propozycji podsuwamy niesamowitą opowieść o Dionizym Mędrzyckim, zręcznie i odważnie, a co ważniejsze – efektownie – lawirującym pomiędzy frakcjami. „Przykosa” Andrzeja Nowaka-Arczewskiego to jednak coś o wiele więcej, niż portret energicznego człowieka o tysiącu twarzy. Prężność agenta, fabrykującego i konfabulującego własny życiorys, zacierającego ślady i kluczącego pomiędzy kolejnymi wersjami wpisuje się w nieokreśloność historii i płynność narracji. Mechanizm mimikry wymuszała niezdrowa ambicja, ale i uwikłanie w czas ścierających się narracji historycznych i ten nieoczywisty obraz niewątpliwie docenią miłośnicy historii jako nauki nigdy okrzepłej.

Oto zróżnicowane porcja naszych literackich propozycji dla poszukiwaczy wrażeń, która już niebawem pojawi się na półce z nęcacymi nowościami. Sami przyznajcie, czy te książki nie są stworzone do delektowania się nimi podczas jesiennej szarugi? Zapraszamy nie tylko po nie!