Spotkanie DKK – Justyna Sobolewska „Miron, Ilia, Kornel. Opowieść biograficzna o Kornelu Filipowiczu”

Wszechstronny twórca, włączany do grona najwybitniejszych pisarzy powojennych, określany mianem wirtuoza krótkich form, prozaik, scenarzysta i publicysta – w tych kilku słowach zamyka się nasza wiedza o Kornelu Filipowiczu. Znakomity autor, zawsze jednak pozostający jakoś na marginesie percepcji. Kornela Filipowicza doceniano, owszem, jednak sylwetkę jego wpisywano w określony kontekst. A to etykietowano go mistrzem urzekających lapidarnych opowiadań i mikropowieści, a to redukowano do roli partnera naszej noblistki. Kornel Filipowicz onieśmiela powagą, pozostając, niestety, gdzież na peryferiach literackiej świadomości wielu z nas. „Miron, Ilia, Kornel. Opowieść biograficzna o Kornelu Filipowiczu”autorstwa Justyny Sobolewskiej stanowi wyraz fascynacji, gdzie urzeczenie postacią pisarza, owocuje najpierw wydaniem zbioru opowiadań, a następnie sportretowaniem krakowskiego twórcy. Publikacja stanie się przedmiotem rozmów kolejnego spotkania DKK, które odbędzie się 29 marca o godz. 18.00 w MiPBP w Dębicy.

Już pierwsze strony opowieści biograficznej wskazują, na jakie aspekty autorka rozkłada punkty ciężkości. Początkowo może zadziwić chronologiczna bezceremonialność, ale nie porządek w czasie jest tu istotny. Publikacja, przypominająca nieco kolaż, składa się z elementów życiorysu Filipowicza, fragmentów twórczości i wyimków z korespondencji. Te zaś ukazane są w przebogatej scenerii historii. Odbiorca tym samym otrzymuje polifoniczną prezentację postaci i analizę twórczości, osadzone w konkretnych ramach. Prędko jasnym staje się, że książka Justyny Sobolewskiej nie aspiruje do monolitycznego opracowania, dokładnego i konwencjonalnego życiorysu. Nie, miłośniczka twórczości Filipowicza zabiera głos, by dopowiedzieć jego losy, by przedstawić kilka faset życiorysu autora, lecz nie kreślić skrupulatnie portretu, który siłą rzeczy, jako subiektywny i poddany kryterium selektywności zawsze pozostałby niepełnym, cząstkowym. Kołujące fragmenty utworów Filipowicza oraz jego listów pokazują nierozerwalny splot życia i twórczości. W tym przypadku literatura stanowi zwierciadło, lecz zwierciadło mające głębię. Nie pozostajemy jedynie na tafli, odbijającej twarz pisarza, ale zanurzamy się bezpośrednio w tajemnicę i intymność jego życia.

Czytając opowieść biograficzną, stąpamy ścieżką wyznaczaną przez autorkę. Rozbudowaniu i pogłębieniu ulega wizerunek pisarza, niejednokrotnie pomawianego o monotonię, łączoną z wybujałą powagą. Z każdą przeczytaną stroną bliższy staje nam się Filipowicz, którego obserwujemy z perspektywy i konsekwencji przyjaźni (np. z Różewiczem czy Przybosiem), relacji miłosnych, ale również decyzji politycznych i etycznych, artystycznych wyborów oraz pasji. Symultanizm wszystkich tych sfer wpływa na zaburzony porządek chronologiczny książki, jednak dostrzeżemy prędko, że jej esencją jest ukazanie Filipowicza jako człowieka i artysty. Ogromną rolę odgrywa tu twórczość pisarza, którą można pokochać bezbrzeżnie już od pierwszego, misternego zdania, wiodącego do równie kunsztownej kompozycyjnie formy. Takie bowiem są opowiadania Filipowicza: ujmujące prostotą, szczerością, olbrzymim autentyzmem. Paleta wydaje się być monochromatyczną, ale to na szarościach, nagle rozbłyskających urodą chwili zasadza się siła wyrazu twórczości, w której na pierwszy plan wysuwa się umiłowanie przyrody i dążenie do najściślejszej z nią styczności w jej sensualnym, nie zaś metafizycznym kształcie. Nie odnajdziemy tu przebrzmiałych wiwisekcji, lecz pełne świadomości uczestnictwo w życiu i uroki idealizowanej prowincji. Czar tej prozy polega na dzieleniu się na skrawkami codzienności, na przyglądaniu się chwili, jakbyśmy obracali ją w palcach, smakowali na podniebieniu, nasycali się jej aromatem.

„Miron, Ilia, Kornel. Opowieść biograficzna o Kornelu Filipowiczu”, przedmiot naszej kolejnej dyskusji z pewnością stanie się przyczynkiem do sięgnięcia po prozę i korespondencję Filipowicza, by zachwycić się nią na nowo, ze świeżością spojrzenia, znającego już przewodnika, który zabiera nas na swoje wędkarskie wyprawy, pozwala się przyglądać swemu prywatnemu światu; nauczyciela prozy życia, pięknej właśnie przez swą dotykalność, łączącej uważność z subtelnością obserwatora.