DKK Młodego Czytelnika – Maria Strzelecka „Nikifor”

Miniaturowe arcydzieła powstałe przy użyciu dziecięcych – zdawałoby się zatem, iż zupełne przy tym pozbawionymi potencjału – przyborów: akwareli, kredek, zabierają nas do zaułków małego miasteczka. Onirycznego, baśniowego, zawieszonego na pograniczu… Z czasem rozpoznamy, że to Krynica-Zdrój, sportretowana przez kongenialnego prymitywistę – Nikifora. Właśnie do jego świata wybieramy się 26 kwietnia 2024 r. podczas kolejnego spotkania DKK Młodego Czytelnika, które odbędzie się o godz. 15.45. W nadzwyczajną rzeczywistość malarza wprowadza nas Maria Strzelecka, autorka książki „Nikifor”, a ci z Was, którzy mieli już publikację w ręku wiedzą, że to jedna z książek magnetyzujących, nie opuszczających naszych umysłów i serc bardzo, bardzo długo, w konsekwencji… zabierając nas do Krynicy-Zdroju, by rozłamać samotność nieszczęsnego artysty, tylekroć wyklinanego, przepędzanego. Przed nami spotkanie uprzytomniające najpotężniejsze połączenie sztuki z życiem – malarstwa oraz literatury, pozwalających znaleźć wytchnienie w ucieczce. Znamy ludzi, których wiek określić bardzo trudno – nad wyraz dojrzałe dzieci, dzieci nigdy nie wyrastające na sceptycznych dorosłych… Granica jest migotliwa, roziskrzona, zapraszająca do świata zaledwie przeczuwanego, jak obrazy, do których pragnie się wejść, by już nie wychodzić – tak właśnie rzecz ma się z Nikiforem.

Postać Nikifora dziś zna chyba każdy – krucha sylwetka samotnika niezwykle ambitnego, odważnego i konsekwentnego nieodparcie kojarzy się z Krynicą-Zdrojem, jego ukochanym miejscem. Malarz, obwołany dziś najwybitniejszym twórcą w nurcie naiwnego prymitywizmu był zarazem niedoścignionym kolorystą. Jak się jednak mają się te etykiety do prawdziwego człowieka, prześladowanego, piętnowanego za odmienność? Książka Marii Strzeleckiej pt. „Nikifor” stanowi znakomity portret autora kilkudziesięciu tysięcy prac nie tylko przez pryzmat jego twórczości. Autorka wręcza nam do rąk książeczkę niepozorną, chudziutką jak cień samego Nikifora, by w jednej chwili oczarować nas i rozbudzić naszą niezagaszoną fascynację człowiekiem, który od najmłodszych lat zmagał się z niewyobrażalnymi przeszkodami. Wcześnie osierocony przez głuchoniemą mamę, sam również mierzył się z kalectwem. Język przyrośnięty do podniebienia uniemożliwił mu klarowną komunikację ze światem. Jak wobec tego artykułować siebie? Nikifora odnalazła sztuka – do utrwalania zachwytów i opisywaniu świata posłużyły mu akwarele, kredki, ołówki, gumka do mazania i temperówka, czyli wszystko, co tak dobrze znamy już od czasów wczesnoszkolnych. Wiemy jednak, iż artysta potrzebuje jeszcze papieru czy płócien. Nikifor, pojmany w szpony nędzy, radził sobie znakomicie, wiedziony głodem tworzenia wykorzystywał austriackie druczki urzędowe, opakowania po słodyczach, papierosach, papier pakowy… nie marnował ani skraweczka, często malując dwustronne prace.

W kolejnych dziesięciu barwnych rozdziałach Maria Strzelecka skutecznie pokazuje nam, jak pozorna kruchość łemkowskiego artysty znika, jeśli zastanowić się, jak bezkompromisowy i silny był, jak wysokie były jego aspiracje i jak nienasycony głód tworzenia. Gdy już opadną pierwsze wrażenia, wywołane ilustracjami – migoczącymi, wyrazistymi, wibrującymi kolorami emocji – i dostaniemy się do wnętrza książki, odbędziemy niezapomnianą podróż. Odkryjemy prostotę życia i dziecięcą radość, nieprzeciętną uważność, wnikliwość obserwacji, niezwykłą umiejętność wydobywania pełni skali odcieni poszczególnych kolorów. Przyglądamy się krajobrazom krynickim, sylwetce cerkwi wpisanej w pejzaż, willom – także warszawskim i krakowskim, a także krajobrazom wysnutym z zaułków wyobraźni Nikifora. Zobaczymy także galerię portretów, w tym wizerunków jego samego – a własną postać obdarowuje prawem wszechmocy sztuki szczodrze. Brak tu surowości, a obecna jest lekkość, subtelność, zapatrzenie. 

Przed nami spotkanie barwne, nie tylko ze względu na bezpośrednią styczność ze sztuką. Wspólnie zobaczymy, że sfery sztuki nie sposób strywializować, jeżeli zgodzi się na absolutne zanurzenie w jej potężnej materii. Do zobaczenia na spotkaniu DKK w ostatni piątek kwietnia!