Kronika Małego Czytelnika – Uzdrowisko, pomoże na wszystko!

Zdarzają się dokoła nas, szczególnie w najbliższym otoczeniu, ponieważ tutaj najłatwiej się im ukryć, zjawiska paradoksalne i zagadkowe. Jedną z takich odkrywczych sprzeczności na gruncie naszej Małej Ojczyzny jest Latoszyn. Sama miejscowość, powstała już w XII wieku należy do jednej z najstarszych na Ziemiach Dębickich, jednak już tutejsze uzdrowisko należy do… najmłodszych w Polsce! Sami powiedzcie, czy to nie zadziwiające? Bezsprzecznie, ale jednocześnie prawdziwe, a synteza tego, co wielowiekowe z tym, co świeżo stworzone stało się dziedziną idealną do eksploracji przez głodnych wiedzy podróżników. Wyjazd do Latoszyna stał się dla naszych małych konkwistadorów wiedzy okazją do poznania historii uzdrowiska, nauki o różnorodnych możliwościach leczenia oraz udowodnieniem tego, że najlepsze efekty terapeutyczne przynosi harmonia człowieka i Natury. Ale po kolei…

Ugruntowana wielowiekowa tradycja leczenia metodami niekonwencjonalnymi rozsławiła Latoszyn do tego stopnia, że w XIX w. przybywali tutaj udręczeni przez dolegliwości ducha i ciała przybysze z różnych stron, by wyjechać, porzuciwszy bagaż doskwierającego bólu. Wbrew podejrzeniom, szczęśliwie dla nas, początki uzdrowiska nie giną w pomroce dziejów, a prestiż Latoszyna-Zdroju nie wzniósł się na rozdmuchanej bańce fałszywej renomy. Dzieci poznały zmienność losów uzdrowiska, zafascynowane sinusoidalną przychylnością fortuny – od wielkoświatowego uznania, poprzez ruinę, wywołaną kataklizmami huraganu, pożogi, a następnie najgorszego z nich, wojny. Tym mocniej oddziałał na nie nowoczesny ośrodek, który mogły poznać i dowiedzieć się, co to jest aerozoloterapia, balneoterapia i krenoterapia. Każde ze skomplikowanych, łamiących języki słów szybko nabrało właściwego sensu dzięki dokładnym wyjaśnieniom cierpliwej i dysponującej olbrzymią wiedza Przewodniczce. Krenoterapia nabrała smaku leczniczej wody siarczkowo-wapniowej w Pijalni Wód, natomiast balneoterapia nabrała widzialnego kształtu pod postacią regeneracyjnych i zbawczych kąpieli.

Przed zwiedzającymi rozciągnęła się amfilada gabinetów: fizykoterapii, laseroterapii i światłolecznictwa oraz masażu a także sale ćwiczeń. Na basenie raz jeszcze potwierdziło się, jak bardzo świat jest maleńkim i kochające (a miło zaskoczone) Wnuczęta mogły wesoło pomachać do swych Dziadków, zażywających uzdrawiających kąpieli w wodzie z latoszyńskiego ujęcia. Tutaj obejrzeliśmy również skomplikowaną armaturę kąpieliska, dzięki niepowtarzalnej możliwości wizyty w maszynowni. Z kolei w Tężni Solankowej odżyły wspomnienia z wycieczek nad morze czy do pobliskiej Krynicy Górskiej, przy czym – jak słusznie zauważyli podróżnicy – lepsze i atrakcyjniejsze miejsce mamy tak blisko nas, więc warto bywać tu jak najczęściej. Zwłaszcza, że Latoszyn-Zdrój to nie tylko godne pozazdroszczenia miejsce, w którym możemy korzystać z dobrodziejscy wyjątkowej wody, ponieważ mikroklimat okolicy sprawia, iż warto spędzić przyjemny czas na wędrówkach poprzez niezwykłą buczynę karpacką, której zbocza, podtrzymywane przez korzenie dostojnych drzew tworzą scenerię wyjętą z czarodziejskich opowieści, pobłyskujących tonami magii, niesamowitości i czegoś pierwotnego, ożywiającego fantazję. W plątaninie korzeni i konarów można odkryć fantastyczne zwierzęta, prastare stwory i wijące się węże, więc pole do popisu wyobraźni łączy się z przebywaniem na łonie łaskawej i jakże hojnej Matki Natury. Dzieci zaintrygował również Megafon – nadzwyczajna tuba do nasłuchiwania odgłosów przyrody. Wchodząc do wnętrza osobliwej drewnianej konstrukcji można całkowicie zatracić się w tropieniu dźwięków czystego świata, w którym człowiek staje się wyłącznie bezbronnym obserwatorem, zastygłym w podziwie dla majestatu naturalnego środowiska.

Wycieczka do Latoszyna-Zdroju, stanowiąca istne bogactwo niezapomnianych wrażeń, objawiła po raz kolejny dzieciom, jak istotne i dobroczynne jest nasze naturalne środowisko, a także, jakim bogactwem iskrzy historia naszych ziem. Metafora naczyń połączonych, jakie stanowi każdy z elementów otaczającego nas świata przybrała tutaj wyjątkowo wymowną i rozbudzająca ciekawość oraz pęd ku poznaniu formę, dzięki czemu niestrudzeni poszukiwacze przygód pogłębili swą wiedzę, a ich nadprzeciętna wrażliwość na świat i intuicja wyczuliły się na każdy, najdrobniejszy nawet przejaw bezcennej dla nas natury. Kolejne ogniwo Wakacyjnej Przygody z Dębicką przygodą zazębiło się więc z poprzednimi, zasobnymi w śmiech i naukę doświadczeniami, zabarwiającymi pamięć i serce, jak delikatne, wirujące smużki akwareli.